(c) carllton
W blasku słońca Rita skręciła z
ulicy Pierwszego Maja w Jedenastą, zastanawiając się, jak mogła dać się namówić
matce na wyjście. Od kiedy odszedł, straciła do wszystkiego
chęć. Dla niej liczył się tylko i wyłącznie on. Potrafił wesprzeć ją w każdym momencie,
nie bał się stanąć twarzą w twarz z ludźmi, którzy ją obrażali, znał całą listę
jej ulubionych, smutnych piosenek na pamięć, więc wiedział, co włączyć, kiedy po policzkach Rity płynęły łzy. Wtedy delikatnie pocierał jej
knykcie i szeptał słowa otuchy. Gdy wysłała do niego pusty sms, po trzech
minutach słyszała dzwonek do drzwi, ponieważ mieszkał dziesięć domów dalej,
więc nie było dla niego problemem, aby szybko stawić się przy jej boku. Poniekąd
mogła nazwać go sensem swojej
egzystencji, bo innego nie miała. Ojciec z matką swoim istnieniem uprzykrzali
jej tylko życie, rodzeństwa nie miała, z czego była szczerze zadowolona
(uwielbiała samotność) i jedynie za to w duchu dziękowała rodzicom. Nie
dysponowała też szeroką listą przyjaciół.
Podobno nadzieja przychodzi wraz
z drugim człowiekiem.
Z chwilą, gdy odszedł, ona
również odeszła.
Od śmierci Gracjana nie chodziła
do szkoły. Jej chęć do wszystkiego zanikła do tego stopnia, że każdego dnia
zakopywała się w łóżku i wpatrywała w sufit, rozważając, co by było gdyby… Nie
mogła uwierzyć w to, o czym myślała przez ostatni czas, ale doskonale
wiedziała, że Gracjan nigdy nie chciałby, aby tak łatwo się poddała. Pamiętała
doskonale dzień, kiedy to obiecała. Zapytał ją nagle, czy jest w stanie zrobić
dla niego wszystko. Oczywiście odpowiedziała, że tak. Ponownie zapytał się jej,
czy jest gotowa obiecać mu, że nigdy, chociaż niebo miałoby runąć, a świat
przestać istnieć, nie podda się. Z bólem serca odpowiedziała, że tak.
Weszła do sklepu i do jej uszu
dotarł dźwięk dzwonka. Rozejrzała się: oprócz kasjerki nikogo w małym
pomieszczeniu nie było. Skrzywiła się,
gdy poczuła okropny odór papierosów i spojrzała w stronę dziewczyny za ladą.
Nawet nie zwróciła uwagi na klientkę, bo była tak zaabsorbowana tańcem do
jakiejś rockowej piosenki, która leciała z jej słuchawki w uchu. Miała na tyle
ustawioną głośność, że Rita z drugiego końca sklepu mogła nadal ją słyszeć.
Podeszła do działu z sokami i wybrała swój ulubiony, pomarańczowy. Usłyszała
irytujący dzwonek, który oznaczał, że ktoś również musiał wejść. Nawet nie
zwróciła na to większej uwagi, zastanawiając się, czy nie wziąć jeszcze chipsów. W końcu wybrała solone i
skierowała się w stronę lady.
— Przepraszam… — powiedziała
cicho do blondynki, która miała ją obsłużyć. Nie zareagowała. — Halo? —
Podniosła głos.
— Hej! — Nagle usłyszała za sobą
męski głos i zobaczyła, jak obcy chłopak
delikatnie potrząsa dziewczyną, a ta, jakby budząc się z transu, prawie upada.
— Sorki, nie zauważyłam, że
weszliście… — zaczęła się tłumaczyć, wyrzucając w pośpiechu pozostawiony
wcześniej na blacie paragon.
Chłopak zaśmiał się. Rita dopiero
wtedy zwróciła na niego uwagę i odwróciła głowę w jego stronę. Brunet spojrzał
na nią i poczuła, jakby zatrzymała się w czasie.
Jego tęczówki przypominały kolor
gorzkiej czekolady i Ricie wydawało się, że ujrzała w nich jakiś dziwny blask.
Miał ciemną karnację, mocno zarysowane kości policzkowe, ledwo widoczny zarost
i malinowe usta.
— Siedem pięćdziesiąt —
powiedziała kasjerka, a Rita podała jej pieniądze.
Z niewiadomego powodu trzęsły jej się
ręce, przez co paczka chipsów upadła na ziemię. Przeklęła w myślach na swoją
niezdarność i już miała otwierać drzwi, aby wyjść, kiedy ponownie usłyszała
jego głos.
— Zaczekaj.
Udając, że nic nie słyszała,
wyszła.
I do trzeciej w nocy zastanawiała
się, dlaczego była taka głupia i nie została w sklepie. Może teraz rozmawialiby
i wyjawiali sobie sekrety?
Ależ
była głupia.
N/O: Powiem wam, że jestem
niesamowicie zadowolona z tej miniaturki. Krótka, ale rzeczowa. Przekazałam w
niej to, co chciałam przekazać. Wierzę, że spodoba wam się tak jak mi. Za
niedługo kolejna nowość. Trzymajcie za mnie kciuki!
Ile to razy nie mogłam spać, rozmyślając o wydarzeniach z minionego dnia, które mogły rozegrać się inaczej, gdym ja też zachowała się inaczej? Ta miniaturka podoba mi się i to zdecydowanie. Aż jest mi przykro, że nie poznam dalszego ciągu historii Rity, ale to taki urok miniaturek, że często kończą się w najbardziej nieodpowiednich momentach. Chociaż "nieodpowiedni" to złe słowo, bo to właśnie urwanie historii w tym, a nie innym momencie sprawia, że zostaje w pamięci na dłużej. W mojej na pewno zostanie, bo już sprawiła, że nabrałam ochoty na inne Twojego autorstwa. Miło było wreszcie przeczytać coś tutaj <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny! :*
Troszkę przekazałam swoich uczuć na Ritę, prawdę mówiąc. Jakoś tak pomyślałam jeszcze o tym chłopaku ze sklepu i wykreowałam go sobie również na takiego, którego ja sama spotykam i straciłam wiele szans, aby z nim porozmawiać. Cóż, uroki nieśmiałych osób :')
UsuńCieszę się, że tak Ci się spodobało. Ja w najbliższym czasie również skomentuję Ciepło twoich słów.
Pozdrawiam! :*
"Ponownie zapytał się jej, czy jest gotowa obiecać mu, że nigdy, chociaż niebo miałoby runąć, a świat przestać istnieć, nie podda się. Z bólem serca odpowiedziała, że tak."
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale to cholernie mi się spodobało. Tak po prostu.
Najbardziej chyba "(...)chociażby miało runąć niebo(...)", no kocham.
Serio.
świetna miniaturka, cudeńko. Tym bardziej, że wróciłam właśnie ze swoje spaceru i włażeniu na dach (cii XD), to już w ogóle się zakochałam. Więcej proszę!
Niezmiernie cieszę się, że coś dodałaś, bo aż się stęskniłam, to naprawdę było cudowne. Kocham twój styl pisania, co już nie raz mu udowodniłaś, a ja naprawdę rzadko kiedy czytam takie blogi, to tu zostałam i grzeję miejsce jak nigdy xD
No, mam nadzieję, że już piszesz coś nowego, bo uważaj, a znajdę cię i będę kazać pisać xDDD
Więc, podobało mi się, i czekam na więcej, kochana.
Weny, bo jej nigdy za wiele :')
Pozdrawia, czankie ;3
Wiesz, że ja jestem takim geniuszem, że gdy przeczytałam pierwszy cytat, w ogóle nie pomyślałam, że jest on z mojej miniaturki, bo wydawał mi się za dobry? XD Jestem dla siebie zbyt krytyczna, haha. Musiałam się zastanawiać nad sensem tego przez pięć minut. Taki geniusz z tej Sparrow :D
UsuńBardzo się cieszę, że tak bardzo spodobała ci się ta miniaturka, bo jak już pisałam w notce — mi również się bardzo podoba. Dodałaś mi takiego kopa, że hej! <3
Napisałam pierwszą część — zdradzę! — "Och, Mery", powinna pojawić się za około dwa tygodnie, bo chciałabym napisać co najmniej jedną część w przód. :D
Byłoby serio miło, gdybyś mnie znalazła. Lubię nowe znajomości. Z chęcią bym cię poznała bliżej, haha :D
Pozdrawiam cudowną czankie! :*
Wydaje mi się, że czynienie z jednego człowieka sensu swojego życia jest ogromnym błędem. Wiadomo, że niektórym miłość naprawdę wystarcza do szczęścia i wydaje im się, że nie potrzebują już nic więcej. No bo po co przyjaciele, skoro ukochana osoba jest najlepszym powiernikiem sekretów, najlepiej pociesza i w ogóle najlepiej nas zna. Z tym, że taka osoba może kiedyś zniknąć. Niekoniecznie umrzeć, ale odkochać się, wyjechać, cokolwiek. I wtedy nagle kompletnie nie ma się co zrobić ze swoim życiem. W przypadku Rity, jak widać, było podobnie.
OdpowiedzUsuńNa pewno trudno jej uporać się ze śmiercią Gracjana, tym bardziej, że tak naprawdę nie ma zbyt wielu osób, które mogłyby być dla niej wsparciem. Ale to spotkanie z brunetem to już dobry początek. Niby nic szczególnego się nie wydarzyło, ale sam fakt, że dziewczyna zwróciła na niego uwagę, jest dowodem na to, że powoli zaczyna żyć na nowo.
Pozdrawiam
b-u-n-t
teorainn
Mi do szczęścia potrzebne są pieniądze, lody śmietankowe (najlepiej te z lodziarń we Włoszech) i jakieś 1000-2000 filmów + ciepła cytrynowa herbatka. Dla mnie miłość dwójki ludzi — to znaczy jako kochanków, ukochanych, jest zbędna i niepotrzebna. Przywiązujesz się do tej osoby i później możesz ucierpieć. Chyba troszkę źle mnie zrozumiałaś, bo nigdzie nie napisałam, że byli parą. Byli parą najlepszych przyjaciół, nigdy nie kochali się w sposób, który przekraczał by te granice. Aczkolwiek z całą filozofią na temat miłość w 100% się z Tobą zgadzam :)
UsuńBardzo się cieszę, że do mnie wpadłaś, pomimo moich zaległości u ciebie. Postaram się to nadrobić do połowy sierpnia.
Pozdrawiam!
Niedawno zaczęłam czytać tego bloga, ale bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała wolną chwilę to zapraszam do mnie. Jestem amatorką, więc z chęcią przyjmę uwagi :D http://poloczenie-sil.blogspot.com/
Ukryty SPAM? :))))))))))))))
Usuń"Podobno nadzieja przychodzi wraz z drugim człowiekiem.
OdpowiedzUsuńZ chwilą, gdy odszedł, ona również odeszła." <---------Piękne słowa i prawdziwe :). Rozdział te wspaniały, bardzo przyjemnie się go czytało i Rita, która jest tak przybita tym wszystkim (takie miałam odczucia czytają ten rozdział), no i w końcu dowiedziałam się czemu nazwałaś rozdział "Paczką chipsów" :D. No wracając do miniaturki, smutno mi, że na razie nie poznam dalszych losów Rity.
Do następnego, pozdrawiam! :***
http://palace-to-crumble.blogspot.com/
Cieszę się, że moje słowa ci się spodobały. I w ogóle cała miniaturka. :D
UsuńPaczka czipsów wpadła mi do głowy, prawdę mówiąc, w ostatniej chwili, kiedy dodawałam tą notkę :3
Myślę nad drugą częścią. Może coś wykombinuję. I tym razem dowiemy się, kto był tym brunetem... ;)
Pozdrawiam!
O kurczę.
OdpowiedzUsuńAż nie wiem, co powiedzieć. Gdy tylko weszłam na bloga, aż mnie uderzyło, jak ślicznie on wygląda. Miałam w pamięci dawny szablon, który też był cudowny, ale ten to mistrzostwo. Przykuwa wzrok i zapada w pamięć. Od razu kliknęłam "dołącz do obserwatorów", ale okazało się, że już w nich jestem, co jest o tyle dziwne, że na bloggera nie dostawałam żadnych powiadomień o nowych wpisach :( Dołączyłam więc od nowa, dlatego nie zdziw się, że teraz jestem na samej górze obserwatorów ^^
Przechodząc do treści - na początku myślałam, że to wstęp do jakiejś dłuższej historii, bo nie miałam pojęcia, że przerzuciłaś się na miniaturki. Jako wstęp do opowiadania by mi się bardzo podobało. Jako miniaturka jest genialne.
Niestety wiem, co to znaczy kogoś stracić, dlatego z łatwością wczułam się w sytuacje bohaterki. A końcówka... chyba każdy z nas przeżywał coś podobnego chociaż raz w życiu. Wieczorne rozmyślanie o tym, że można było powiedzieć coś innego, albo w ogóle się odezwać, zamiast udawać, że się nie słyszało. Ale los jest zaskakujący, dlatego wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ta dwójka jeszcze kiedyś się spotkała.
W miniaturkach uwielbiam to, że można sobie samemu wymyślić dalszy ciąg historii - ile osób, tyle pomysłów.
To był prosty, a zarazem bardzo udany pomysł na wpis. Wprost uwielbiam takie historie, nieskomplikowane, a zapadające w pamięć. W dodatku bardzo podoba mi się tytuł, któremu nie można odmówić oryginalności (jak zresztą całej miniaturce).
Z niecierpliwością czekam na twój kolejny twór i jestem pewna, że będzie tak samo dobry, o ile nie lepszy.
Życzę mnóstwa weny! :*
Śliczny szablon jest tylko i wyłącznie zasługą kochanej Moniki, która go dla mnie wykonała. Ja tylko poprosiłam, aby było dużo Johnny'ego. Myślała nad nim przez trzy tygodnie, więc to musiało być jakieś cudo.
UsuńDziękuję za (ponowne) dołączenie do obserwatorów. :D
Jejku, przez te wasze komentarze, za chwilę i ja będę uważała, że ta miniaturka jest genialna. Okropnie się bałam ją opublikować, ale na szczęście nie miałam czego się bać.
Może kiedyś się jeszcze spotkają:)) Planuję coś napisać o Ricie, długość raczej będzie raczej podobna.
Tak, pomysł na tytuł przyszedł w ostatniej chwili. Wymyśliłam go spontanicznie. :D
Pozdrawiam i dziękuję za taki długi komentarz :*
Rzeczywiście, krótka a rzeczowa. Bardzo mi się podoba! Zdążyłam już polubić Ritę, między innymi za to, że też przepuszcza być może życiowe szanse. (I za sok pomarańczowy). Biedna, straciła bliską osobę. Rozumiem ten trans, z którego trudno jest się otrząsnąć. Kurczę! Jestem ciekawa tego ciemnookiego! Szkoda, że to tylko miniaturka, bo ciekawi mnie i jego historia.
OdpowiedzUsuńZauważyłam tylko jeden błąd:
"(...) i jedynie za to w duchu dziękowała rodzicą" - rodzicom.
Życzę weny i dziękuję za komentarz u mnie <3
Ile razy ja już przepuszczałam życiowe szanse... Kilka razy się zdarzyło ;)
UsuńBardzo się cieszę, że się spodobało. Błąd już poprawiam. c:
Pozdrawiam!
Przede wszystkim pragnę podziękować za komentarz pod prologiem. Każdy znaczy dla mnie naprawdę wiele, dlatego cieszę się, że straciłaś te kilka minut na przeczytaniu i podzieleniu się opinią. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie tu u Ciebie. Podobno się na tym znam, więc wygląd oceniam na 5+! Aż chce się czytać. ;)
Co do opowiadania bardzo mi się podobało. Kocham to imię - Rita. Nigdy nie odczuwałam żałoby i mam nadzieję, że minie sporo czasu, zanim poznam to uczucie, jednak wydaje mi się, że opisałaś to bardzo rzeczywiście. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest stracić kogoś najważniejszego w życiu. To jakby samemu umarło się razem z nim, tylko po raz drugi. Okropne. Aż mi jej żal.
Zaciekawiła mnie końcówka. Ciekawe kim był chłopak w sklepie i dlaczego udała, że go nie zna ;> Szkoda, że to miniaturka. Chcę więcej Rity! ;)
Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych i linek, Native
http://olimpijski-zdrajca.blogspot.com
Ja sama również nie odczuwałam głębokiej żałoby i również mam nadzieję, że jeszcze długo jej nie odczuje.
UsuńDziękuję za komentarz i dodanie do obserwowanych. c:
Pozdrawiam! :*
Zaskakująca, pełna emocji, wstrząsająca miniaturka. Nieznajomy był dla Rity możliwością spełnienia obietnicy danej G, niepoddania sie. I właściwie na pierwszy rzut oka może wydawać się, zd zaprzepaściła tę szabsę. Ale mi się wydaje, ze sam fakt, iż ktoś choć ba chwile wyrwał ją z macek własnego cierpienia, jest niesamowity. Taki pierwszy krok do powrotu. G musiał byc dla niej bardzo Wazny, oddałaś to w niewielu słowach, lecz jakże mocno, jakże pięknie, juz poprzednicy cytowali najbadziej trafne i cudowne zwroty. Oby tak dalej, Sparrow.
OdpowiedzUsuńZapiski-Condawiramurs
Bardzo dziękuję. Idealnie to zrozumiałaś. Cieszę się, że tak ci się to spodobało. :*
UsuńPozdrawiam!
Hej, kochana! ;*
OdpowiedzUsuńZacznę od, że niezmiernie podoba mi się imię głównej bohaterki jak i sam tytuł miniaturki. Są takie niebanalne i oryginalne, że całkowicie mnie urzekły. Nie powiem dokładnie dlaczego - po prostu tak jest i tak już zostanie :)
Jeżeli chodzi o treść to również nie mogę się niczego doczepić. Krótko, rzeczowo, ale bardzo ciekawie :) No i na dodatek napisane w ten urzekający sposób, któremu nie umiem się oprzeć !
Nigdy nie straciłam bliskiej mi osoby, dlatego trudno mi powiedzieć co wtedy człowiek dokładnie odczuwa. Twoje opisy są jednak bardzo realistyczne i pozwoliły mi chociaż troszkę przybliżyć się do sytuacji. I mogę powiedzieć jedno - to jest naprawdę do dupy! Czuć się tak.. pusto w środku, jakby ten ktoś zabrał ze sobą również część ciebie. Nie chce nawet sobie wyobrażać jak ciężkie musi to wszystko być. Jednak sam fakt, że Rita mimo wszystko pamięta o obietnicy - i chyba nawet nie chce jej złamać - uświadamia mnie tylko w tym bardzo silne musiało być jej uczucie do Gracjana. A to sprawia, że to wszystko musi być jeszcze gorsze.
Podziwiam ją jednak. Może nie wyszła z własnej woli, ale wyszła i to już się liczy. W końcu nawet mały krok w przód jest lepszy niż ciągłe stanie w miejscu, prawda?
Jestem również bardzo ciekawa kim był chłopak ze sklepu ! No kurczę chce więcej ! :D
Ściskam ! :**
Cześć, kochana!
UsuńMi również spodobało się imię Rita — nigdy nie spotkałam się z takim w blogsferze, więc stwierdziłam: 'a co mi tam?'.
Przy opisie bólu po stracie bliskiej osoby, wzorowałam się na swoich uczuciach po stracie przyjaciela. Żeby nie powiedzieć 'zdradzie', bo żyje debil, ale moje uczucia się bardzo zmieniły. W tej chwili chłoptasia nienawidzę, hehe. (:
Dziękuję za komentarz!
Pozdrawiam c:
Naprawdę współczuje sytuacji z przyjacielem. Wiem co czujesz - sama niedawno miałam podobny problem z przyjaciółką, którą znam całe moje życie... To co w nas siedzi zdecydowanie nie można porównać do bólu po zadrapaniu czy skaleczeniu.
UsuńMimo wszystko mam nadzieję, że chłopak zmądrzeje i przynajmniej Cię przeprosi. Bo przebaczenie to już zupełnie inna sprawa.
Ściskam ! :**
Ja sobie nie współczuje — w tej chwili mam ochotę walnąć go pięścią w twarz:))
UsuńNa początek, zanim zapomnę:
OdpowiedzUsuń"i jedynie za to w duchu dziękowała rodzicą." - rodzicom. :)
A teraz tak merytorycznie.
Doskonale rozumiem Ritę, jej zagubienie i niechęć do czegokolwiek. Po takiej stracie, śmierci jedynej osoby, która nadawała jej życiu sens, ma prawo czuć się najgorzej na świecie. A mimo to nie poddaje się i chociaż są to maleńkie kroki, jak choćby wyjście do sklepu, to zawsze coś. Widać, że pamięta o danej Gracjanowi obietnicy. Nawet, jeśli jej samej nie jest z tym łatwo i o wiele wygodniej i prościej byłoby ją złamać i leżeć w łóżku, na zmianę płacząc i gapiąc się w przestrzeń.
A ja mimo wszystko uważam, że nie było głupia. Poczuła coś poza bólem po stracie Gracjana, to już coś. Zdecydowanie nie jestem za leczeniem się z cierpienia po stracie jednej osoby wskakiwaniem w ramiona drugiej, no ludzie. Powinna najpierw sama dojść do siebie, zechcieć walczyć dla siebie, a dopiero potem wyjawiać swoje sekrety komukolwiek i rozmawiać do późna, poznawać kogoś, zakochać się. Więc cieszę się, że jednak nie została w sklepie.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Fajnie, że każdy z moich czytelników ma swoje zdanie na temat zachowania bohaterki. Zapewne dużo osób pomyślało sobie kiedykolwiek wieczorem 'kurde, mogłam/em z nią pogadać...'.
UsuńDziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam!
Witaj.
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz, ale nie miałam dostępu do komputera wcześniej.
Bardzo dobrze, że jesteś zadowolona z tej miniaturki, bo ona jest naprawdę bardzo dobra.
Melancholijna i niepokojąca. Nie wiem skąd bierze się we mnie to drugie uczucie, ale jakoś tak je mam. Może dlatego, że mnie samą napawa strachem myśl o utracie ukochanej osoby?
No i mam nadzieję, że rozmyślania późnonocne doprowadziły bohaterkę do przekonania, że klina klinem się nie zabija. Najgorsze co można sobie zrobić po złamanym sercu, to pakować się w coś nowego, kiedy nie stoi się jeszcze twardo na dwóch nogach.
Czekam na następną historię!
pozdrawiam,
candlestick z cronwsjewel.blogspot.com
Nie muszę ci za nic wybaczać:)) Od publikacji minęło dopiero kilka dni.
UsuńPrzyznam szczerze, że ja również nie wyobrażam sobie straty osoby, którą kocham. Chyba sama popełniłabym samobójstwo. Naprawdę! Nigdy nie umiem sobie poradzić z takimi problemami.
Jestem tego samego zdania! Dlatego nie pozwoliłam Ricie porozmawiać z brunetem. ;)
Do następnego!
No faktycznie bardzo krótka! :D Ale za to jaka ciekawa. Rita i Gracjan to jak na ironię imiona kotów mojej przyjaciółki, od razu mi się skojarzyło XDD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jednak się nie poddałaś i postanowiłaś dalej coś tutaj publikować. Twój styl pisania mnie urzekł, mimo iż ten tekst skończył się o wiele za wcześnie! Nie odbierajmy nazwy 'miniaturka' tak bardzo dosłownie no:))
Jak to mówią - nie liczy się ilość, ale jakość, więc jestem w pełni zadowolona. Jakość? Pierwsza klasa<3
Też nie mam rodzeństwa (high five), ale czasami się ono przydaje, gdy jesteś nabuzowana bez konkretnego powodu i nie masz się z kim bić. Współczuję Ricie, straciła jedynego człowieka, który się nią interesował, bo na rodziców nie mogła liczyć. Samotność to okropne uczucie i nawet, gdy mówimy, że wybieramy je z wyboru, cierpimy. Tak jak Rita.
Czekam na więcej ! <3
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Gracjan jako imię dla kota? Oryginalne :D
UsuńCieszę się, że tak ci się spodobało. I ja też jestem jedynaczką (z tym utożsamiłam się z Ritą). Możemy sobie przybić internetową piątkę!
Pozdrawiam :)
Kochana, ja krótko, bo czas mnie goni;) Ale jestem i przeczytałam. Miniaturka bardzo fajnie ci wyszła, choć szczerze powiedziawszy ja gustuję w dłuższych tworach. Nie lubię jak coś się kończy zanim się na dobre wkręcę;D No i tutaj też odczuwam, że to urwało się tak jakby w połowie. Brakuje mi dalszego ciągu, wyraźniejszego morału. Ale tak jak mówię, kwestia przyzwyczajenia i gustu. W każdym razie podobało mi się to, co przekazałaś. Odebrałam to tak, że nie warto się zamykać na kontakty z ludźmi. Że czasem warto coś zrobić, zatrzymać się, odwrócić niż ze strachu uciec, a potem żałować. Bohaterka chyba też to wie. A spotkanie w sklepie... haha mało romantyczne, ale na pewno oryginalne na początek znajomości;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następną! ;**
Dziękuję za opinię! :*
UsuńPozdrawiam!
A TY SZYKUJ JUŻ ROZDZIAŁY!
Mocny tekst, naprawdę. Jestem pod wielkim wrażeniem i nie mogę się pozbierać. Utrata kogoś bliskiego to naprawdę bolesna sprawa - wiem to po sobie, nie wdając się oczywiście w szczegóły.
OdpowiedzUsuńAle i ta druga sytuacja, kiedy spotkanie dwóch spojrzeń kończy się przeszywającym dreszczem na plecach, jest mi dobrze znana. Tak poznałam mojego obecnego partnera - niemal podobne, ale my spotkaliśmy się pod Dziekanatem. Ja też nie zaczekałam... :>
Masz rację. Test jest konkretny, nie wdajesz się w szczegóły i nie lepiej niepotrzebnie wody. Takie miniaturki są dobre, bo przekazujesz tyle emocji, ile chcesz, a resztę niech sobie dopowie Czytelnik. Szczerze, to chętnie poznałabym dalsze losy Rity i Nieznajomego - jest jakaś szansa na miniaturową kontynuację? :)
Zapraszam do siebie - na obu blogach opublikowałam posty. W końcu.
Pozdrawiam i czekam na dalsze miniaturki. (Może coś z Lokim? :>)
Jak już pisałam powyżej, powoli planuję dalsze losy Rity, ale to tylko plany, więc... :P
UsuńA do Ciebie na pewno wpadnę :)
O miniaturce z Lokim ostatnio nie myślałam :( Staram się teraz raczej pisać autorskie, ale pomyśle nad tym.
Pozdrawiam! :*
Najgorzej jest chyba żałować nie tego, co się zrobiło źle, ale właśnie tego, że nie zrobiło się nic. Takie uczucie dopada mnie zazwyczaj ułamek sekundy za późno, zaraz po tym, gdy podejmę niefortunną decyzję, przemyślaną zbyt krótko albo wcale. Za późno, żeby ją zmienić. Oj długo nie mogę wtedy spać, ani normalnie funkcjonować następnego dnia.
OdpowiedzUsuńTo trochę tak, jakby Bóg czy Los po czasie przykrości i niepowodzeń wyciągnął do nas rękę i zaproponował zmiany, a my odrzucilibyśmy ją i pozostali przy tym, co mamy, czasem nie mając niczego, co dawałoby nam w ten czas choćby okruszynę szczęścia.
Początek przywiódł mi na myśl wszystkie te typowo Tumblr'owe historie. I przyznaję, trochę się skrzywiłam, ale reszta tekstu była świetna. Uwielbiam krótkie opowiadania z przesłaniem. Idea autora to jedno, ale często oprócz niej czytelnik zauważa to, co akurat powinien zauważyć w swoim życiu. I to jest w nich najpiękniejsze. Że niejednokrotnie pozwalają dostrzec coś cennego i pomyśleć, co zrobić, żeby niegdyś niefortunnie stracone powróciło.
Więcej takich, kochana. ♥
Ściskam mocno i czekam! ;**
Nigdy nie czytałam opowiadań tumblr'owskich. Raczej wchodzę tam tylko, żeby się czymś zainspirować.
UsuńCieszę się, że tekst Ci się spodobał.
Pozdrawiam! :*
trochę znajome, rozpamiętywanie dnia minionego i pewnie dlatego ta miniaturka miała taki olbrzymi urok i jednocześnie prawdziwość, która tak bardzo urzeka! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak bardzo ci się spodobała! ;)
UsuńAleż mi się podoba ta miniaturka… Kurczę, to trochę takie moje xd Tak bardzo często boję się coś zrobić albo zwlekam z czymś i dopiero później straszliwie żałuję. Także z własnego doświadczenia mogę z całą pewnością przyznać, że jednak lepiej jest zawsze spróbować niż potem zadręczać i zamęczać się, snując przy tym różne wizje tego, jak wszystko mogłoby się potoczyć gdyby jednak postąpiło cię w nieco odmienny sposób.
OdpowiedzUsuńAle może po kolei :D
Ten opis oddający całą istotę relacji bohaterki z Gracjanem i tego, jak też czuje się, gdy chłopak zniknął – aaaa, cudo! Normalnie nie mogę się zdecydować, który fragment jest moim ulubionym, bo aż tyle tam przemyśleń, które idealnie nadają się na supi cytaty <3
Natomiast co do dalszej części… Cóż, Rita miała szansę zacząć coś nowego, być może poznać kogoś, kto po części zastąpiłby Gracjana albo i zająć jeszcze inną rolę w jej życiu (big luff i te sprawy :P). Nie skorzystała jednak z tej szansy. Co prawda, nie można też jednoznacznie stwierdzić już teraz, czy na pewno coś straciła. W końcu zawsze mogło się okazać, że z tym chłopakiem się nie dogadają i ani przyjaźni, ani romansu między nimi żadnego nie będzie. Ale, ponieważ Rita nie spróbowała ani ona, ani tym bardziej my nie wiemy, w jakim kierunku by się to potoczyło. Może jedynie tylko Ty masz jakąś wizję i mogłabyś wypowiedzieć się w kwestii tego czy Rita, odchodząc bez słowa, straciła tylko troszkę czy wiele ;)
Seeeriooo, naprawdę fajowa ta miniaturka. Taka dająca do myślenia, może nawet nieco motywująca :)
Pozdrawiam <3
Dokładnie. :D Ja zawsze tracę jakąś okazję z powodu tego, że jestem po prostu nieśmiała (a wszyscy w moim otoczeniu twierdzą, że jestem BARDZO pewna siebie — idealna maska, haha <3).
UsuńJezu, ale się cieszę, że tak ci się spodobał fragment z przemyśleniami o Gracjanie! Zależało mi na tym fragmencie. :3
A nic nie zdradzę! Przekaże (może...) w formie jakiejś kolejnej miniaturki (ew. krótkim opowiadaniem z np. 2-3 częściami).
Pozdrawiam i całuję :*
Hej. Trochę jednak za krótka ta miniaturka... taka za mała, jak na miniaturkę :P. To trochę prawdziwe, że jak człowiek nawet lubi być samotny... to jednak nie zawsze. Potrzeba nam tam od czasu do czasu kontaktu z innym człowiekiem. Śmierć kogoś bliskiego ma czasem naprawdę wielki wpływ na naszą psychikę, na życie i na nasze kontakty międzyludzkie. No i to zamykanie na drugiego człowieka i chęć bycia samemu... ale najgorsze to właśnie zamknąć się w takiej chwili i odciąć od wszystkich. Człowiek wtedy marnieje, a zastanawianie się, co by było gdyby, to nic nie da... raczej idzie na naszą niekorzyść, bo czasu się nie cofnie. Warto wyuczyć sobie racjonalne podejście i wyciągać wnioski z błędów i sytuacji. Co do ostatniego zdania, to trochę jednak dziwnie mówić o swoich tajemnicach w pierwszej rozmowie...
OdpowiedzUsuńA tam, biorę na serio słowo "miniaturka" ^^ :D
UsuńUwierz, ja swoje tajemnice wyjawiłam mojej przyjaciółce (wtedy była jeszcze koleżanką, znajomą) przy pierwszym spotkaniu. Cóż, od razu poczułam, że jest z tych 'moich ludzi' ;)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :*
Ja troszkę jestem mniej wylewna i zanim w pełni stwierdzę, że to przyjaciel, jednak zbytnio się o sobie nie rozgaduje :)
UsuńTo co tu przeczytałam robi wrażenie. Niesamowicie opisałaś co może stać się z człowiekiem, kiedy straci kogoś ważnego. Gracjan rzeczywiście musiał wiele znaczyć dla Rity. Ciężko się pozbierać, ciężko funkcjonować, kiedy ktoś tak po prostu znika i zostawia tą potworną dziurę w sercu, której nikt ani nic nie potrafi załatać. Powrót na prosta drogę jest ciężki, wydaje się niemożliwy do osiągnięcia. Dlatego tez nie dziwię się, że Rita wypadła z tego sklepu. Trudno oczekiwać od niej racjonalnych zachowań. Nie wiem co napisać. Intryguje mnie ten tekst na tyle, że będę o nim jeszcze rozmyślać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*