4 stycznia 2015

Wspomnienie 1: Tęsknię za tobą, siostro




Ashlynn

Zawsze starała się dorównać swojej siostrze. Całe dzieciństwo słyszała, że powinna brać przykład z Ashley, być taka dobra we wszystkim jak Ashley, mieć takie samo powodzenie u mężczyzn jak Ashley, być taka wyrafinowana i kulturalna jak Ashley. Non stop słyszała tylko: „zrób to inaczej”, „popraw to” i „dlaczego nie możesz być taka jak siostra?”. Każde z tych zdań wypowiedziane przez rodziców bolało coraz bardziej. Miała serdecznie dość wszystkich, którzy ją dręczyli. Gdy skończyła osiemnaście lat, wyjechała z miasta, nawet nie żegnając się z rodzicami i idealną siostrą.
A teraz trzymała w ręku zaproszenie na jej ślub z Marcusem Shalleyem, mężczyzną, który miał chyba każdą młodą kobietę z dzielnicy, w której mieszkała, w swoim łóżku. Tak, Ashley zdecydowanie ma dobry gust, pomyślała rozbawiona myślą o ich dwojgu. Byli jak woda i ogień. Całkowicie inni, przynajmniej taki obraz zapamiętała. On — szalony imprezowicz, a ona — grzeczna córeczka rodziców.
Jeszcze raz na spokojnie przeczytała zaproszenie na ślub.


Ashley Marie Maxwell
i
Marcus Edward Shalley
wraz z rodzicami
serdecznie zapraszają
Ashlynn Claudine Maxwell
na uroczystość zawarcia związku małżeńskiego,
która odbędzie się dnia 25 lipca 2015 roku o godzinie 14.00
w rodzinnym domu panny młodej w Los Angele.
Prosimy o potwierdzenie przybycia
do dnia 1 lipca 2015 roku.
Ashley 883 276 145 Marcus 881 657 908

Dobrze wiedziała, że siostra zaprasza ją z czystych grzeczności i szacunku, jednak szybko wzięła do ręki telefon i wykręciła numer Ashley.
Z każdym sygnałem połączenia serce Ashlynn coraz szybciej biło, a kiedy chciała się rozłączyć, usłyszała delikatny i kobiecy głos panny młodej.
— Halo?
Zamarła na chwilę. Chociaż w przeszłości nie przepadała za siostrą, to dobrze pamiętała każdy moment, w którym się wspierały. Nie mogła przyjąć do wiadomości tego, że potrafiła tak za nią tęsknić.
— Halo? — powtórzyła już ostrzej Ashley do słuchawki.
— To… ja — wyszeptała drżącym głosem Ashlynn i usiadła na sofie.
— Ashlynn? — spytała radośnie. — To naprawdę ty? Siostro, o Boże… Czemu się nie odzywałaś?
Znała na to pytanie odpowiedź bardzo dobrze, jednak nie chciała niszczyć tej dobrej chwili pomiędzy nią a bliźniaczką, mówiąc:  bo nie chciałam was znać. Po tych dwóch latach bez ciągle wrzeszczącej nad nią matki, potrafiła być już niegrzeczna i wypowiedzieć kilka nieprzyjemnych słów, ale słysząc krewną, serce rozkrajało jej się na pół.
— Bo… bo miałam dość — powiedziała i odetchnęła głęboko, wyczekując reakcji kobiety.
— Rodziców, prawda? — spytała, nie czekając na odpowiedź. — Kochana, jak dowiedziałam się, że odeszłaś, również wyprowadziłam się z domu… Nie miałam, gdzie się podziać, więc wprowadziłam się do przyjaciółki, Sary. Rodzice próbowali nawiązać ze mną kontakt, na początku ich ignorowałam, ale w końcu im wybaczyłam to, że nas opuściłaś… To, że opuściłaś mnie — oznajmiła smutno Ashley.
Zabolało ją to bardzo, nawet głębiej, niż sądziła. Nie widziała, że tak skrzywdziła swoją siostrę. W końcu nie utrzymywały przyjaznych stosunków. Nie mogły nazwać się przyjaciółkami.
— Nie wiem, co powiedzieć… Zamurowało mnie, szczerze mówiąc — oznajmiła, oddychając głęboko. — Myślałam, że ty też masz mnie dość. Przynajmniej tak się zachowywałaś… Nie było mi łatwo, chyba dobrze o tym wiesz…
— Zdaję sobie sprawę z tego, że byłam i nadal jestem złą siostrą, jednak chcę to zmienić. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym cię teraz przytulić. — Ashlynn zdołała usłyszeć, jak Ashley  westchnęła cicho i odchrząknęła. — Będziesz na weselu?
— Postaram się być — oznajmiła. — Przepraszam, ale muszę kończyć, śpieszę się do pracy i…
— Rozumiem — przerwała jej. — Na razie, do zobaczenia!
I rozłączyła się.
Brunetka tak naprawdę wcale nie szła do pracy. Nie chciała rozpłakać się i pokazać, jak bardzo tęskniła za siostrą. Była za bardzo wstydliwa i nie lubiła ukazywać swoich uczuć.




Dni mijały nieubłaganie. Nim zdążyła wybrać sukienkę i buty, zbliżał się dziewiętnasty lipca. Umówiła się z siostrą, że przyjedzie chociaż dwa dni wcześniej, żeby pomóc jej w przygotowaniach, ale myśl o wracaniu do miasta, w którym tyle wycierpiała, wcale jej nie pasowała. Przyrzekała sobie, że nigdy więcej się tam nie pojawi, a jednak złamała obietnicę. Czy słusznie? Nie wiedziała, co zrobi, gdy spotka się z rodzicami. Nie chciała nawet na nich patrzeć. Wspomnienia bolały tak bardzo, że za każdym razem, kiedy sobie o nich przypominała, czuła nieprzyjemne ukłucie w sercu.. Ciągle słyszała w głowie ostatnie słowa matki: „Szkoda, że nie ma jakiegoś ośrodka, gdzie można wymienić dzieci. Z chęcią bym z niego skorzystała.”. Później trzasnęła drzwiami i pojechała na konferencję.
Westchnęła głęboko i usiadła na kanapie, zadowolona z tego, że skończyła się już pakować. Miała ochotę odpocząć, ale chciała zasnąć w samolocie. Czekały ją jeszcze cztery godziny chodzenia po mieszkaniu i nicnierobienia.


Wysiadła z wielkiej maszyny zaraz po otwarciu potężnych drzwi i dosunięciu schodów, by mogła zejść. Z daleka widziała machającą do niej Ashley. Skrzywiła się na widok stojącego obok Marcusa. Nigdy za nim nie przepadała, a obraz  jego twarzy przyprawiał ją o wymioty — nie z powodu wyglądu, ale przez świadomość, że ta twarz znajdowała się między nogami ponad pięćdziesięciu dziewczyn, zostawiała uszczerbki na psychice.
— Ashlynn! — Pełen radości okrzyk siostry wywołał na twarzy Ashlynn szeroki uśmiech. — Tak za tobą tęskniłam! — Rzuciła się w ramiona bliźniaczki i mocno ją do siebie przytuliła.
— Tak, ja też — oznajmiła cicho w ucho Ashley i odwzajemniła uścisk.
Marcus patrzył na tę scenę z obojętną miną.
— Skończyłyście? — zapytał retorycznie. — Fajnie, no to chodźmy — odpowiedział sam sobie i wziął bagaż Ashlynn.
Siostry tylko popatrzyły na siebie. Ashley zachichotała słodko i podbiegła do Marcusa, szepcząc mu do ucha coś, na co ten się tylko uśmiechnął i puścił do niej oczko.
Co się stało z moją siostrą? – Ashlynn zadała sobie pytanie w myślach i dołączyła do zakochanych.
Zapowiadało się ciekawie.


Alexander

Przejechał dłonią po swoich przydługich włosach i popatrzył na przyjaciela z powątpieniem. Nie lubił ślubów, mógł nawet powiedzieć, że nienawidził. Z kilku powodów.
— Jesteś moim przyjacielem czy nie? — zapytał Marcus z nutką groźby w głosie.
— Aż tak ci na niej zależy?
— No to raczej oczywiste, nie żenię się z nią dla zabawy! — oznajmił głośno, wymachując dłońmi. — Kocham Ashley i chcę się z nią zestarzeć, jasne? Dlaczego jest wam to tak trudno zrozumieć?
Alexander popatrzył na Marcusa kpiąco i zaśmiał się.
— Ty naprawdę o to pytasz?
— Tak! — krzyknął zły Marcus, podchodząc do drzwi. — Ty masz pojawić się na tym ślubie i gówno mnie to obchodzi, że nie lubisz takich uroczystości! Bo jesteś moim pierdolonym przyjacielem, który miał mnie wspierać w każdej chwili! A jak na razie dbasz tylko o siebie!
I wyszedł, trzaskając drzwiami.
Alexander westchnął głęboko. Nie chciał kłócić się z przyjacielem, a zwłaszcza o takie sprawy.  Dlaczego nie rozumiał jego problemów? Nie potrafił nigdy zaakceptować decyzji, które podjął. Nie dość, że był od niego dużo starszy — co oznacza też, że z większym doświadczeniem życiowym — to na dodatek Marcus zachowywał się czasami wobec niego bezczelnie. Zdawał sobie sprawę, że źle myślał.
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie i poszedł zabrać torbę z sypialni. Chociaż nienawidził chodzić do miejsca, dzięki któremu zdobywał pieniądze, to zatracał się w wykonywanej czynności do tego stopnia, że godziny mijały mu jak minuty.
Szybko wyszedł z mieszkania i zamknął drzwi. Sprawdził szybko, czy na pewno wziął projekt domu i zeszedł ze schodów, później idąc do samochodu.

33 komentarze:

  1. Może nie dzieje się zbyt wiele, ale mamy już zarys postaci głównych bohaterów. Co do Ashlynn, to ona i jej siostra są bardzo podobne do bliźniaczek, które znam. To złe dla obu sióstr, że rodzice wywyższają jedną z nich, co zresztą widać dobrze na przykładzie Twoich bohaterek.
    Ashlynn i Alexander spotkają się na ślubie? Piękna sceneria i idealny początek romansu <3
    Chyba każdy ma czasem problemy ze sobą, jedni większe, inni mniejsze. Mam nadzieję, że Ty ze swoimi szybko sobie poradzisz :)
    Życzę wszystkiego co najlepsze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Mam nadzieje, że kolejny rozdział spodoba Ci się jak ten.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Rozdział ciekawy, myślę, że możesz być zadowolona. Wprowadzasz czytelnika w historie bohaterów. Dzięki temu rozdzialowi sporo się dowiedzialam. To ważne i potrzebne. :-) oczywiście najbardziej zaintrygowal mnie Alexander, ma w sobie to coś. XD chętnie poznam go bliżej. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Chciałam, aby Alexander intrygował... Sama nie wiem, wątpię, by ta sytuacja pokazywała go w innym świetle, no ale.
      Ściskam :*

      Usuń
  3. "Dobrze wiedziała, że siostra zaprasza ją z czystych grzeczności i szacunku, jednak szybko wzięła do ręki telefon i wykręciła numer do Ashley. " - "numer Ashley" wystarczy, drugie "do" jest moim zdaniem zbędne.
    "W końcu nie utrzymywały przyjaznych stosunków. Nie mogły się nazwać przyjaciółkami. Ale może to było tylko Ashlynn?" - ale może to było tylko co Ashlynn?
    "Brunetka tak naprawdę wcale nie szła do pracy." - fuj, określanie postaci po kolorze włosów!
    "Nigdy za nim nie przepadała, a obraz jego twarzy przyprawiał ją o wymioty — nie z powodu wyglądu, ale przez świadomość, że ta twarz znajdowała się między nogami ponad pięćdziesięciu dziewczyn, zostawiała uszczerbki na psychice. " - usunęłabym "ale" i postawiła tam kropkę, dzieląc to na dwa zdania. Bo teraz końcówka nijak nie ma sensu, patrząc na cytat. Tekst jest dobry, szkoda, żeby coś w nim nie grało. ;)
    "Alexander popatrzył na Marcusa kpiącym wzrokiem" - kpiąco, nie kpiącym wzrokiem.

    Okej, jeszcze napomknę, że blogspot znów milczy, że u Ciebie rozdział i idziemy mówić o treści.
    Przede wszystkim: jaki to krótki rozdział jest, no. :< No okej, ja wiem, że akcja się dopiero rozkręca, w sumie to dopiero dostajemy ekspozycję bohaterów, ale... Krótko jest, o. Rzekłam. I btw, "tęsknię", a nie "tęsknie" w tytule powinno być. ;)
    Ashlynn wydaje mi się lekką drama queen. Znaczy, ja rozumiem, że rodzice to rodzice i musiało jej być przykro, ale jejks... Znajomych zapewne miała, wyprowadzić się wyprowadziła i w jakieś dwa (o ile zrozumiałam) lata się podniosła po tym traumatycznym życiu, więc takie traumatyczne to ono znów nie jest... No nie wiem, nie przepadam za nią po prostu, jest dla mnie po prostu takim wyrośniętym dzieciakiem, może potem się to zmieni. xD
    Alexander... O Alexandrze nie mam zdania, na razie to wygląda po prostu jak setny z kolei narcystyczny bubek, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Pff. Literatura młodzieżowa wpycha mi takich drzwiami i oknami, więc też wrażenia na mnie nie zrobił. Ale nie zrażam się i będę czytać dalej! xD
    Pozdrawiam ;)
    Rosalia [sidla-pragnien]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wypisanie błędów. ;) Poprawiłam wszystkie oprócz przedostatniego, bo chciałabym zostawić go takim, jakim jest. Co do blogspota: znowu? Kurde, nie mam pojęcia, co się dzieje… Mi też zaczął świrować i chyba przez miesiąc znikały mi tła na blogach — musiałam albo wklejać tekst do Worda, albo zaznaczać (niestety nie wiem jak to się nazywa).
      Wieeeeeeem, że rozdział jest krótki. Mi też jest przykro :c Ale naprawdę starałam się z całych sił i nie chciałam dodawać czegoś więcej. Wydaje mi się, że tak najlepiej się prezentuje. Postaram się, aby drugi rozdział był naprawdę dłuższy. Chciałabym jak najlepiej opisać spotkanie z rodzicami. Nie mam jeszcze na to dokładnego pomysłu, ale chciałabym Was zaskoczyć. Mam nadzieję, że mi się to uda :D
      Ashlynn jest bardzo trudno zrozumieć. Nie wiem jeszcze dokładnie, jaką osobą będzie — czy pozostawię ją taką jaką jest, czy obrócę jej charakter o sto osiemdziesiąt stopni podczas znajomości z Alexandrem (wooooow, mega spoiler!). Ale można spokojnie nazwać ją dużym dzieckiem. Lubi płakać, użalać się nad sobą. Typowa i nietypowa kobitka. Poznacie ją w najbliższych rozdziałach dogłębnie.
      Alexander akurat nie jest typem mężczyzny, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Powiem tak: jest po prostu trochę bezczelny i szczery w stosunku do innych. Prędzej powiedziałabym to o dawnym Marcusie.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz, a ja przepraszam za spóźnienie się z odpowiedzeniem na niego ;) Ja czekam tylko teraz na rozdział u Ciebie! Chciałabym poznać bardziej Irene i w końcu Toma. Kochanego, małego Toma (hehs xD).
      Całuję w oba policzki :*

      Usuń
    2. Akurat "kpiącym wzrokiem" można patrzeć.

      Usuń
  4. Myślę, że można by zrobić z tego dobry film. ;)
    Intrygują pnie postacie. Ashlynn wydaje się być troszkę pogubiona we własnym świecie, przez co bardzo do mnie przemawia ♥
    Nie jestem w stanie pojąć postawy jej rodziców. Szczerze mówiąc - znienawidziłam ich na wstępie.
    Pamiętaj! Nie zniechęcaj się! Rozdział jest naprawdę dobry! Czekam na więcej! ;)
    "When you finally get something good, enjoy it. Don't go looking for something better!"
    PS. Awwww, pan Depp w szablonie, czy mnie oczy mylą? ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to kochany Johnny Depp zawitał na szablonie.
      Bardzo dziękuję za miłe słowa! ;)

      Usuń
  5. Rozstania nigdy nie są łatwe nawet gdy wydaję się nam, że nienawidzimy swojej rodziny, bo nas ranią. Powroty są jeszcze trudniejsze, bo przez lata człowiek zamyka się w sobie i próbuje zapomnieć.
    Może i jej matka nie wychowała jej tak jak powinna, nie okazywała uczuć tak jak każda kochająca matka, ale myślę że tak naprawdę nie myślała mówiąc tak na pożegnanie. Powiedziała pewnie tak w złości, pod wpływem impulsu.
    Cóż, nie jestem pewna czy aby uczucie Marcusa do Ashley jest szczere. Podobno ludzie się nigdy nie zmieniają. Czyżby zakochał się prawdziwie? Zobaczymy… W każdym bądź razie jego zachowanie nie świadczy o zbytniej uprzejmości względem innych.
    A, więc Ashlynn i Alexander będą mieli okazję poznać się na ślubie.
    Ciekawi mnie jeszcze reakcja rodziców na pojawienie się ich drugiej, dawno niewidzianej córki.
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ashlynn rozstanie ze swoją rodziną zabolało bardzo, ale nie chciała żyć w cieniu siostry. Ona starała się zapomnieć, jednak ślub siostry teraz jej na to nie pozwoli. Co do matki: mówi się, że każda matka kocha swoje dziecko bez powodu, jednak rodzicielka Ashlynn i Ashley nie jest tak do końca dobrą wychowanką. Nie chcę tutaj za dużo zdradzać.
      Co do Marcusa - hmmm, widzę, że praktycznie nikt mu nie wierzy. To zabawne nawet, jak ludzie nie potrafią uwierzyć w zmianę człowieka. Ale czy mężczyzna zmienił się do tego stopnia, że potrafił pokochać?
      Wszystkiego dowiesz się wkrótce. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Hm, właściwie ten rozdział był taki dośc zwykły... wydawało mi się... nieco nienaturalne, że właściwie siostrom calkiem dobrze poszła ta rozmowa... jakieś te tłumaczenia były dla mnie sztuczne,szczerze mówiąc. a matki bliźniaczek nie potrafie w żaden sposób zrozumieć. podobnie jak tego, że Marcus narpawdę może kochać Ashley... Alexander chyba tez w to nie wierzy... ale jak się przemoże i pójdzie na ten ślub, to pozna przynaum,niej bliźniaczkę, więc chyba będzie warto xd czekam w związku z tym na uroczystość i zapraszam na nowe opowiadanie na zapiski-condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Nie chciałam robić z pierwszego rozdziału masówki akcji. Ha, ja nawet chcę, aby całe opowiadanie rozwijało się powoli i abyście poznawali bohaterów z wszelakich stron.
      Mi się wydaje, że rozmowa bliźniaczek była jak najbardziej w porządku. Ashley jest typem bardzo miłej i ciągle uśmiechniętej kobiety, która uważa, że na wszystko dobry jest uśmiech. I tak też od razu ucieszyła się, gdy usłyszała swoją siostrę w słuchawce telefonu.
      Postaram się jak najszybciej wpaść.
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  7. Zawsze, kiedy czytam o rodzicach, którzy w tak ewidentny i okrutny sposób faworyzują jedno ze swoich dzieci, krew mnie zalewa, dostaję szczękościsku i ogólnie mam ochotę walnąć głową o ścianę (trochę to niebezpieczne, ale co tam, dopóki to tylko ochota, która nie przeradza się w czyn mogę się tym nie martwić specjalnie). Okej, ale dość przelewanie na papier tych negatywnych odczuć, pora na coś optymistycznego. Cieszę się, że siostry wykonały pierwszy krok, by spróbować nawiązać jakąś nową relację. Fakt, to będzie trudne, ale najgorzej jest wykonać ten pierwszy krok, a one chyba właśnie mają go za sobą, więc teraz trzeba tylko czekać na to, co przyniesie los.
    Rany, trochę jestem na siebie zła, ale jakoś nie potrafię uwierzyć w tę przemianę Marcusa (och, ach TO IMIĘ <3), ale coś mnie blokuje. To co prawda dopiero sam początek, ale po tym rozdziale, gdy nawet Alexander ma jakieś wątpliwości, mam przeczucie, że za tym coś się kryje i nie jest to raczej nic miłego. Ale, poczekamy, zobaczymy. Na ten moment Marcus intryguje i zastanawia, więc chociaż nie jestem pewna co do jego intencji, to jeśli chodzi o samą jego postać, zdecydowanie mi się podoba. Co do Alexandra, w sumie powstrzymam się z wydawaniem jakichkolwiek sądów o nim, bo niewiele o nim wiadomo. Ha, czyli wygląd na to, że do wiadomego spotkania dojdzie na ślubie. Może być ciekawie, zwłaszcza, że to wszystko będzie dziać się zapewne w otoczeniu całej rodzinki… Nie wiem czy Aslynn nie powinna się bać tego, co dla niej szykujesz ;)
    Czekam na więcej.
    Ściskam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Ja też nie przepadam za takimi rodzicami. Wydają mi się być jak z jakiegoś Amerykańskiego filmu - coś często się z takimi spotykam, ale chciałam właśnie pokazać rodziców z różnych stron. Ostatnio spotykam się z dość wyidealizowanymi rodzicielami.
      Co przyniesie los? Sama do końca nie wiem jak potoczą się losy sióstr. Chcę Was czymś zaskoczyć i mam nadzieję, że to mi się uda.
      NO JA NIE WIERZĘ W LUDZKOŚĆ! :D Jak to możliwe, że praktycznie wszyscy moi czytelnicy nie wierzą w przemianę tego cudownego człowieka? Tak, można wyczuć lekki sarkazm, ale w takie przemiany trzeba wierzyć! ;) Ale czy akurat on się zmienił? Cieszę się jednak niezmiernie, że jego postać już Ci się troszkę spodobała.
      Alexander. O nim nie chce nic mówić ;)
      Całuję!

      Usuń
    2. Nie ma za co :)
      Też mam nadzieję, że Ci się to uda, w końcu kto nie lubi być zaskakiwanym (okej, niektórzy nie lubią, ale to takie wyjątki, w które ja się nie wliczam :D)
      Haha, też w nią wierzę, ale i tak nie mogę się pozbyć tej resztki podejrzliwości ;) No właśnie, bo takie przemiany są możliwe, ale nigdy nie można być pewnym czy to akurat ten "udany przypadek" :D

      Usuń
  8. Witaj! :)
    Biedna Ashlynn! Nie miała dobrego dzieciństwa... Cokolwiek nie zrobiła, zawsze rodzice mieli do niej pretensje, że nic nie robi, tak jak jej siostra. Ashley uważali za idealną, natomiast Ashlynn za nieudacznice... Rodzice nie powinni się tak zachowywać! Powinni kochać obydwie tak samo, bez różnicy, że jedna ma w życiu pecha, a druga szczęście...
    Moze Ashley wybaczyła rodzicom, wyprowadzkę siostry, ale Ashlynn na pewno nie wybaczy im tego, że trzymali tylko jej stronę. Ona zawsze pozostawała z tyłu i miała w końcu tego dość. Dobrze, że wyprowadziła się z tego domu, jednak z siostrą powinna mieć nadal dobre kontakty... Na pewno obydwom brakowało wsparcia w trudnych momentach. Bardzo się cieszę, że Ashlynn zdołała się przełamać i zadzwonić do siostry :).
    Nie przepdadam za Marcusem. Mimo że jest to pierwszy rozdział, to już zdołał mnie do siebie zrazić. Traktuje wszystkich chłodno, z dystansem. Sama ne rozumiem co widzi w nim Ashley. Przecież gdyby się chciał z nią tylko przespać, to nie żeniłby się z nią... W każdym razie nie mam do niego zaufania. Może zdradzać Ashley na prawo i lewo, a ona nie będzie nic podejrzewać, ponieważ jest w nim zakochana po uszy.
    Czy Marcusowi naprawdę zależy na Ashley? W końcu Alexander zdziwił się na tę wiadomość, a znają się od lat...
    Marcus jest jedną wielką zagadką :D

    Kochana! Dlaczego nie jesteś stu procentowo zadowolona z tego rozdziału? Jest naprawdę świetny! Zazdroszczę Ci, że umiesz tak ślicznie pisać *.*
    Mam nadzieję, że skończysz to opowiadanie, bo inaczej Cie uduszę :D. Naprawdę mnie ono zaciekawiło i jeśli go nie skończysz, to popamiętasz mnie na długo ;p.
    Imiona mi się będą troszkę mylić :D. Są bardzo do siebie podobne ;p
    Przepraszam, że tak późno komentuje, ale rozdział pojawił mi się wcześniej, a jak weszłam na bloga, to go nie było -,-. Dzisiaj patrze, a tu pierwszy rozdział. Przepraszam!
    Z wielką niecierpliwością czekam na drugi rozdział!
    Pozdrawiam,
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry!
    Najpierw skomentuję rozdział, a potem zacznę nawijać swoje ukochane głupoty, dobrze? ;)
    No więc mimo wszystko bardzo polubiłam Ashley. Owszem, znam to uczucie, kiedy jedno z rodzeństwa jest wychwalane, a drugie miesza się z błotem, ale najważniejsze zawsze jest to, by kiedy wszystko się zawali, cegła za cegłą zacząć odbudowywać zgliszcza. I to właśnie robi Ashley, co niezmiernie mnie cieszy. Co natomiast niezmiernie mnie zasmuciło i dotknęło to dzieciństwo Ashlyyn. Swoją drogą - musiała mieć naprawdę dziwacznych rodziców, skoro dała bliźniaczkom tak podobne imiona hahahaha. Podobała mi się perspektywa Alexandra. Kocham czytać wszystko, co jest pisane z perspektywy mężczyzn, w końcu blogosfera jest tak przepełniona kobietami, że to aż straszne. Jestem pewna, że planują podbić świat. Zobaczysz - w pewnym momencie zapragną zlikwidować wszystkich mężczyzn.
    Nie rozumiem, co ci się nie podoba w rozdziale, no ale nie wniknę do Twojej głowy. Pozostaje mi zapewnić cię, że jest naprawdę dobry, serio! Co do Bastille: też bardzo ich lubiłam, ale z każdą nową piosenką wydają się zbaczać z drogi, za którą ich kochałam. Najnowszy singiel to przepełniony elektroniką taneczny singiel, a szkoda, bo Dan ma naprawdę niesamowity głos (akcent xd).
    Postaram się do Ciebie kiedyś napisać, uwielbiam zawiązywać nowe przyjaźnie w internecie ;)
    Pozdrawiam, Arachne

    http://kroniki-skazancow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam i tak siedzę, zastanawiam się, bo mi czegoś w tym rozdziale brakowało. Sama nie wiem czego, ale czegoś.
    Faworyzowanie jednego z dzieci jest złe, ale nie wszyscy to zauważają. Ważne, że siostry miały okazję się spotkać. I Alexander, pojawi się na ślubie. Cóż.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz, że tak długo się nie odzywałam... Jakoś nie miałam weny na komentowanie. :'< I teraz nadrabiam wszystko u wszystkich. :D
    Podobała mi się scena, gdzie siostry ze sobą rozmawiają przez telefon i wychodzą prawdziwe uczucia. Czasami naprawdę warto jest się przełamać i zrobić pierwszy krok do tego, aby wszystko się zaczęło układać. Mam nadzieję, że teraz Ashlynn będzie miała wsparcie w siostrze. ^^ Swoją drogą zachowanie Alexandra było dosyć głupie. Znaczy takie pytania odnośnie ślubu, bo jednak jak się go bierze, to trzeba być zdecydowanym i powinien to wiedzieć. :D Niemniej jednak czekam na ten ślub i wesele. :> Jestem ciekawa co tam się wydarzy! ^^
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy szablon piękny, ale jest cholernie nieczytelny. :v

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę, ale to naprawdę żałuję, że dopiero teraz przeczytałam rozdział. Zabij j mnie, posiekaj, zakop, odkop i utop. Pozwalam!

    A tak na początek: co ci się w tym rozdziale nie podoba? To początek, a już mnie zaciekawiłaś. Zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę stało się pomiędzy siostrami, co zrobili ich rodzice? Jak potoczą się ich dalsze losy?
    Zaintrygował mnie też Marcus i jego dziwny charakter. Nie wspominając już o Aleksandrze, który własnie zajął moje myśli:) To jest dopiero tajemniczy bohater:)
    Ogólnie nie mogę dużo napisać, bo jak wspomniałam, to dopiero początek historii, ale już masz moją uwagę:)
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Po pierwsze muszę cię strasznie, ale to strasznie przeprosić. Coś dziwnego zadziało się z blogspotem. Wprawdzie na początku stycznia pokazał mi, że dodałaś pierwszy rozdział, ale gdy kliknęłam odnośnik, jedyne co zobaczyłam, to że strona nie istnieje. Zdziwiłam się więc odświeżyłam kilka razy, co nic nie dało, więc pomyślałam, że po prostu skasowałaś post, dopiero dwa dni temu dostałam powiadomienie o nowości, dlatego byłam w niemałym szoku , gdy dzisiaj tu dotarłam i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to data - 4.01. Przepraszam cię kochana za to niewybaczalne opóźnienie. Żałuję poprzedniego szablonu, bo zdążyłam go pokochać, ale ta wersja również urzeka. ;)

    Muszę przyznać, że nie zostałam fanką Ashley. Nie lubię takiego wyścigu szczurów w rodzinie, zwłaszcza, jeśli ich głównym motorem jest zachowanie rodziców, dlatego cieszy mnie opór stawiany przez Ashlynn. Zdziwienie Ashley mnie dziwi, gdyby chciała odbudowywać relację z siostrą, na pewno by to zrobiła wcześniej, ślub wydaje się po prostu łatwym wyjściem z sytuacji, ale nie przekreślam jej jeszcze całkowicie. Ma szansę zrehabilitować się przy najbliższej sytuacji. Marcus wydaje mi się natomiast nieco dwulicowy, nigdy tak naprawdę nie wierzyłam w całkowite przemiany, dlatego również ciężko mi uwierzyć, że podrywacz ma zamiar się ustatkować i być wierny przyszłej żonie aż po grób. Zwłaszcza jeśli najlepszym jego przyjacielem jest nikt inny jak Alexander. Wyczuwam w powietrzu nadchodzącą burzę i dałabym sobie nawet rękę odciąć, że ten pan niemiło namiesza podczas ślubu. Oby tylko nie za bardzo!

    I proszę mi nie mówić, że rozdział nieudany!
    Trzymam kciuki za dużo dużo weny i postaram się poprawić z komentarzami i następnym razem wpaść na czas.

    Buziaki :*

    I jeszcze raz przepraszam za opóźnienie. :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej ;) wpadałam na twojego bloga i wiem, że szybko z niego nie wyjdę, bardzo ale to bardzo podobał mi się prolog, po prostu się w nim zakochała. Ten rozdział również należy do dobrych prac i mam nadzieję, że kolejny będzie jeszcze lepszy jeśli jest to możliwe. Podoba mi się dobór muzyki do rozdziałów tylko mam do ciebie prośbę, kiedy dajesz link do piosenki zaznacz, żeby otwierała się w nowym oknie, to bardzo ułatwi czytanie :)
    Jakbyś chciała możesz do woli pisać na mojego maila: smartaxd@gmail,com , zawsze służę pomocą :3
    Moje ferie właśnie się kończą więc będę miała mniej czasu na pisanie rozdziałów ale jakbyś miała czas proszę wpadnij do mnie i zostaw po sobie ślad będzie mi niezmiernie miło :)
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny i poprawy nastroju :)
    Ps. Prosiłabym również o zaktualizowanie linków w archiwum, kiedy w nie klikam pokazuje mi błąd strony :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczęłam czytać twojego bloga i szczerze wciągnął mnie od pierwszych słów :). Historia Ashley i Ashlynn, bardzo mnie dotknęła. Aż smutno mi się zrobiło jak przeczytałam myśli Ashlynn na temat jej siostry i rodziców, lecz po ich długo oczekiwanym spotkaniu włączyła się we mnie nadzieja, że ich kontakt się poprawi i trzymam za to mocno kciuki!
    Piszesz tak prosto i przejrzyście, że aż korci do czytania :D.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, obserwuję i pozdrawiam! :*
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj.
    Spodobały mi się postacie sióstr. Bardzo żal mi Ashlynn - czekam z niecierpliwością na losy dalsze losy bohaterów!

    Fearless

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam, że komentuje tak późno, ale najpierw blogger w ogóle nie powiadomił mnie o Twoim nowym rozdziale, a potem nadeszła piekielna sesja, w której jestem w trakcie, choć większość egzaminów mam już za sobą. I tak oto jestem z gigantycznym opóźnieniem, ale chyba lepiej późno niż wcale…

    Ashlynn i Ashley? Naprawdę? Widzę, że ktoś tu miał chwilę słabości podczas wybierania imion dla swoich pociech. Albo brakowało komuś kreatywności. Albo ktoś tu chciał, żeby córki był podobne, chociaż i tak ich rodzice sami sobie podstawili minę, podejrzewam, że mylenie imion dwóch sióstr musiało być na porządku dziennym. A zjazdy rodzinne? Damn. Szczerze mówiąc relacje Ashlynn (jak pomylę imię, to przepraszam z góry!) ze swoją rodziną do mnie nie przemawia. To jest dopiero pierwszy rozdział, dlatego wszystko da się jeszcze zmienić, ponaciągać, skorygować i tak dalej. Przeanalizują sobie dokładnie te więzy rodzinne. Chociaż ludzie są różni, to jakoś nie wyobrażam sobie, żeby matka powiedziała „Szkoda, że nie ma jakiegoś ośrodka, gdzie można wymienić dzieci. Z chęcią bym z niego skorzystała.” do osiemnastoletniej córki. To jest s t r a s z n i e infantylne. Tak mogłaby powiedzieć w chwili słabości do ośmioletniego dziecka, które pomazałoby ściany na korytarzu kredkami. Trudne relacje rodzinne w opowiadaniu ciężko jest zbudować. Żeby wystąpiło jakieś wydarzenie, musi być skutek, musi być jakaś motywacja. Na razie tylko budujesz nam obraz Ashlynn pokrzywdzonej przez rodziców, niedocenianej – dziewczyny, która musiała podkulić ogon i uciec od niesprawiedliwości. Prawda zawsze leży po środku. Żeby zasłużyć na to „specjalne” traktowanie, musiała jakieś podwaliny sama podrzucić. (Chyba że jej rodzice to psychole, wtedy zwracam honor). Osobiście przez cały part o Ashlynn miałam ogromne wrażenie, że ona jest okropną egoistką. Coś w stylu „ojejej, jaka ja jestem pokrzywdzona”! Aż trudno mi uwierzyć, że ona nie jest jedynaczką. Albo ty jesteś jedynaczką i jakoś to przelewa się na to opowiadanie. (;

    Ashley na razie jest przedstawiona trochę mdła. Markus troszeczkę też. Mimo że w opowiadaniu będą pełnić rolę łącznika pomiędzy Ashley i Alexandrem. Radzę dodać im głębszej osobowości. Samymi pierwszoplanowymi postaciami opowiadanie nie żyje. Na razie oboje są mi przerażająco obojętni. Jeśli zaś chodzi o Alexandra – kolejny egoista! – nie lubię go. Skoro przyjaźni się z Markusem, mimo wszystko powinien pojawić się na ślubie. Nie zawsze robi się to, co się lubi. A przyjaźń w pewnym stopniu do różnych rzeczy zobowiązuje. Chyba że żyję w jakieś innej rzeczywistości…

    No nic, czekam na pierwsze spotkanie Ashlynn i Alexandra, bo na pewno będzie ciekawie. (;
    Napisałabym do Ciebie, ale z reguły wiem, że zbyt dobrym pocieszycielem nie jestem. ;x

    Pozdrawiam,
    Alathea

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurde, czytam to sobie i stwierdzam, że kocham już to opowiadanie <3 Jak zwykle nie wiem co napisać, więc ograniczę się z pisaniem długich, bo byłoby to bezsensu :3 No, ale przeczytałam i komentuję, bo naprawdę mi się spodobało! Powodzenia i weny!

    OdpowiedzUsuń
  21. Widzę, że relacje sióstr nie ułożyły się dobrze przez rodziców. W sumie, to jestem ciekawa, czemu faworyzowali Ashley. I tego, jak potoczy się ich spotkanie po latach z Ashlynn. Jeśli chodzi o Ashley i Marcusa, to pewnie będą łącznikami pomiędzy Ashlynn a Alexandrem, jednak wydaje mi się, że do siebie nie pasują. Marcus nie zrobił na mnie dobrego wrażenia.
    Czekam na pierwsze spotkanie Ashlynn i Alexandra. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeśli ktoś tu komentuje z wielkim opóźnieniem, to na pewno jestem to ja. Powiadomienie o rozdziale pierwszym dostałam już od Ciebie dawno, ale nie mogłam znaleźć czasu, aby przeczytać. Teraz od poniedziałku leżę chora w domu, więc kurując się nadrabiam wszystkie braki.

    Masz rację, za wiele się nie dzieje, ale moim skromnym zdaniem z rozdziału możesz być zadowolona. Mniej więcej poznajemy postaci, Ashlynn nieco bardziej, bo i zagłębiamy się w jej przeszłość. Widać, że startu w życiu łatwego nie miała. Smutne jest to, że powodem tego byli rodzice. Nienawidzę faworyzacji, jest to, po prostu, nie do przyjęcia. Właściwie trudno mi wybadać grunt, jak to wygląda pomiędzy Ashlynn i Ashley. Tęsknota siostry wydaje się prawdziwa i myślę, że jakoś się dogadają — chyba. Marcus. Do niego mam mieszane uczucia. Niekoniecznie przepadam za kobieciarzami, ale z rozmowy, z Alexandrem wynika, że chyba naprawdę nieźle go trafiło.
    Pozostało mi czekać na rozdział drugi. Mam nadzieję, że będzie nieco dłuższy! Bo tu się wkręciłam i o, koniec.

    Pozdrawiam, CM Pattzy
    http://at-your-command.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Z początki myślałam, że ta historia nie spodoba mi się. Jednakże teraz śmiało mogę powiedzieć, że myliłam się. Ta historia ma głębsze dno i potencjał, dlatego napewno zostanę na dłużej. Ludzie się zmieniają, to prawda. Mam nadzieję, że bliźniaczki się dogadają.
    Pozdrawiam,
    http://idziemypodwiatr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo! Przyjmuję krytykę z wielką chęcią, jednak uzasadnioną.